Niecałe 2 lata temu (ale ten czas leci…) popełniłem większy artykuł o kilku większych zmianach które Zuckerberg wprowadzał wtedy na swoim portalu. Sporo zamieszania wywoływał w branży fakt, iż to Facebook (a konkretniej jego algorytm) zdecyduje jaka treść na ścianie nam może bardziej się spodobać, jaka mniej a wyznacznikiem tego będą lajki, komentarze i udostępnienia. Tym samym królującą treścią stały się tzw. „żebrolajki”, zdjęcia kotów i nagich piersi a atrakcyjny content firmowych fapnejdży został zepchnięty w newsfeedzie kilka metrów niżej. Z perspektywy czasu mogę śmiało stwierdzić że Facebook wygrał. Jako użytkownik nie widzę wszystkiego co chciałbym widzieć, a jako admin wiem, że nie wszystko co publikuję jest widoczne dla fana.